Mierzeja Wiślana. O tym miejscu, a w zasadzie jej przekopie mówi się w Polsce już od dłuższego czasu. Pierwsze poważne rozmowy miały miejsce już w 2006 roku kiedy to podjęto decyzję o rozpoczęciu planowania przekopu. Jednak na długie lata, bo aż do 2017 roku sprawę ciągle odkładano w czasie. Wtedy jednak podpisano specustawę o rozpoczęciu inwestycji, żeby finalnie ruszyć z pracami we wrześniu 2009. Kanał żeglugowy pod nazwą Nowy Świat hucznie otwarto 17 września 2022, jednak wciąż trwają prace mające na celu pogłębienie toru wodnego. Ma to umożliwić wpływanie większych jednostek do portu w Elblągu.
Niezależność od Rosji
Lwim argumentem oponującym za przekopem Mierzei Wiślanej jest uniezależnienie się od Rosji. Niestety do tej pory wszystkie statki chcące przedostać się na Zalew Wiślany musiały korzystać z Cieśniny Piławskiej, która to jest po jurysdykcją Federacji Rosyjskiej. A w przeszłości zdarzało się, że jednostki nie otrzymywały zgody na taki tranzyt.
Argumenty te zyskały jeszcze bardziej na sile po inwazji naszego wschodniego sąsiada na Ukrainę. Jasna sprawa, że Rosjanom idea przekopu jest nie na rękę i krytykują ja na wszelkie możliwe sposoby.
Polski rząd projekt ten uzasadnia także poprawą obronności naszego kraju. Ogólnie może to mieć sens, gdyż bez toru wodnego po polskiej stronie bylibyśmy całkowicie odcięci od Bałtyku w rejonie Warmii i Mazur. Trzeba jednak wziąć pod uwagę zanurzenie jednostek marynarki wojennej, które często przekracza dopuszczalne wartości na tym torze wodnym.
Koszty inwestycji
Kontrargumentem na powyższe słowa są rzecz jasna koszty. Początkowe szacunki zakładały wkład na poziomie 880 milionów złotych. Jednak dość szybko okazało się, że była to kwota mocno zaniżona. Teraz, kiedy przekop jest praktycznie skończony mówi się o wkładzie ponad 2 miliardów złotych.
Według analityków inwestycja ta przy dobrych wiatrach może zwrócić się za jakieś 400-450 lat. I to pod warunkiem, że pozwoli ona rozwinąć się elbląskiemu portowi mniej więcej 10-krotnie.
Jasna sprawa, że bezpieczeństwo i niezależność państwa powinny być priorytetem. Jednak na pytanie czy jest to warte tych pieniędzy niech każdy odpowie sobie sam.
Konieczność ciągłego pogłębiania kanału
Mimo tego, to nie koniec kosztów, jakie będzie generować Mierzeja Wiślana. Połączenie terenu z otwartym morzem ma wpływ na to, że mimo odpowiedniego pogłębienia kanału w chwili obecnej, nie unikniemy pogłębiania go w przyszłości. Ruchy wód morskich powodują przesuwanie się mas na dnie akwenu, co z kolei wymusza konieczność konsekwentnego dbania o jego odpowiednią głębokość.
Pogłębiarki z kolei za darmo nie pracują i każde takie przedsięwzięcie będzie generować dodatkowe obciążenie dla budżetu państwa. Aczkolwiek nie jest to nic nadzwyczajnego. W większość portów morskich na świecie takie roboty są realizowane systematycznie,, aby zapewnić bezpieczeństwo żeglugi dla przybywających statków.
Źródło: polityka.pl
Zakładana głębokość toru wodnego
W mediach bardzo często można usłyszeć, że śluza łącząca Bałtyk z Zalewem Wiślanym ma głębokość 6,5 metra. No właśnie, śluza, a nie cały tor wodny. Ten po całkowitym zakończeniu prac na osiągnąć wartości 5 metrów. Oznacza to, że uwzględniając zapas wody pod stępką, do Elbląga nie wejdą statki o zanurzeniu większym niż 4,5 [m]. Mówi się o możliwości pogłębienia kanału do 6 [m] w najbliższych latach, lecz to niewiele zmieni. Dodatkowo sama śluza ma szerokość 25 [m] i długość 200 [m].
W praktyce oznacza to, że do portu w Elblągu będą mogły wchodzić tylko i wyłącznie małe jednostki, tzw. feedery, których długość raczej nie przekracza 100 [m], a na burtę mogą zabrać ledwie kilka tysięcy ton ładunku.
Port feederowy
No właśnie, pod kątem dopuszczalnych wymiarów jednostek na pierwszy rzut oka wygląda to raczej średnio. Mało co tam wpłynie, niewiele ładunku weźmie, w takim razie po co to wszystko? Ja osobiście widzę jeden istotny plus. Mianowicie możliwość odciążenia portów w Gdyni i Gdańsku, które często są mocno zatłoczone. Ruch mniejszych jednostek można przekierować do Elbląga, z kolei trójmiejskie keje zachować dla wielkich statków. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Gdańsk jest drugim co do wielkości portem na Bałtyku.
Dodatkowo nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Mianowicie ewentualne przeładunki większych statków na redzie portu, jeszcze na Bałtyku, na barki. Wtedy towar mógłby być nimi transportowany do Elbląga, a duże jednostki prosto z kotwicowiska mogłyby wyruszać w dalszą podróż. Jednak trzeba by się zastanowić czy ma to ekonomiczne i ekologiczne uzasadnienie. Wiem jedno, w bardzo wielu miejscach na świecie to działa. A chociażby przed wejściem do Świnoujścia często odlichtowuje się statku właśnie na lokalnym kotwicowisku.
Szkodliwość dla przyrody
Nikogo pewnie nie dziwi fakt, że w momencie powstania projektu przekopu Mierzei Wiślanej podniosły się głosy ekologów, które są zdecydowanie przeciwne temu przedsięwzięciu. Zwłaszcza, że obszar ten jest chroniony unijnym programem Natura 2000. Teren ten jest miejscem do życia dla wielu gatunków morskich ptaków.
Oprócz kwestii ornitologicznych podnoszone były również kwestie rozwoju przemysłu w regionie. A zwłaszcza w Elblągu. A rozwój industrialny to więcej zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery, więcej odpadów, czy dużo większe zużycie energii.
Starając się pójść na kompromis, za zabrane ptakom miejsce do życia ma zostać oddane nowe, w postaci wyspy. Ma ona już nawet swoją nazwę – Wyspa Etyjska. Generalnie inwestycja jest już gotowa, kwestia tego, że na jej usypanie potrzeba jeszcze 10 lat. Ulokowana jest ona na Zalewie Wiślanym, a jej wielkość to 181 hektarów. Co ważne, zostanie ona wypełniona urobkiem z pogłębiania toru wodnego do Elbląga.
Sztuczna Wyspa Etyjska na Zalewie Wiślanym
Źródło: interia.pl
Port Elbląg
Jeszcze jednym argumentem przemawiającym za przekopem Mierzei Wiślanej jest szeroko rozumiany rozwój regionu. W chwili obecnej port w Elblągu jest 4 co do wielkości portem w Polsce, jednak wyraźnie odstaje on od czołówki z trójmiasta i pomorza zachodniego. Głównymi towarami importowanymi na Powiśle są węgiel oraz zboża, z kolei na eksport przeznacza się materiały budowlane oraz cukier.
Powstanie bezpośredniego toru wodnego będącego całkowicie pod polską jurysdykcją to zdecydowania duża szansa dla województwa Warmińsko-Mazurskiego. Potencjalny rozrost elbląskiego portu to szansa na rozwój wielu gałęzi lokalnego przemysłu i powstanie wielu nowych miejsc pracy.
Pozostaje jednak kwestia tego ile (i czy w ogóle) statków przyciągnie do siebie mały, lokalny port w Elblągu. Potencjał jest duży ze względu na bardzo dobre skomunikowanie z chociażby stolicą czy trójmiastem. Jednak pytanie czy mając obok porty takie jak Gdańsk i Gdynia, ktokolwiek będzie chciał pływać w tzw krzaki.
Jak wygląda sytuacja blisko ponad 4 miesiące otwarciu przekopu?
I tutaj niestety muszę powiedzieć, że nie wygląda to zbyt dobrze. Korzystając z popularnej strony Marine Traffic ciężko mi było znaleźć jakiekolwiek jednostki handlowe udające się do Elbląga. Oprócz jednostek środlądowych, holowników, czy statków rybackich nie widać nikogo przybywającego czy odpływającego z portu.
Może jednak jeszcze za wcześnie żeby oceniać całokształt. Prace przy pogłębianiu nadal trwają, tor wodny dopiero co powstał. Mam nadzieję, że inwestycja ta potrzebuje po prostu więcej czasu aby ruszyć z kopyta.
Dziękuję za lekturę, miłego dnia 🙂