Najem długoterminowy – czy w ogóle warto się w to pchać?

Najem długoterminowy – czy w ogóle warto się w to pchać?

Jeżdżąc po polskich drogach bardzo często widzi się nowe fajne auta, wypasione BMW czy Mercedesy warte pół bańki albo i więcej. Część z nich jest oczywiście własnością osób je prowadzących, jednak duża większość jest użytkowana na zasadzie leasingu czy też jako najem długoterminowy. Dzisiaj chciałbym przyjrzeć się tej pierwszej opcji i rozłożyć ją na czynniki pierwsze. Czy ten wytwór instytucji finansowych ma jakikolwiek sens i czy ktokolwiek powinien z tego korzystać? Włóżmy więc kij w mrowisko. 

 

Najem długoterminowy a leasing czy zakup auta za gotówkę w kontekście własności

Zacznijmy od zakupu auta za gotówkę. Tutaj sprawa jest banalnie prosta. Mamy kasę, idziemy do salonu bądź szukamy interesującego nas samochodu na portalach aukcyjnych, sprawdzamy, kupujemy.

Kolejną opcją jest leasing lub kredyt. W takim przypadku zawieramy normalną umowę kredytową i płacimy miesięczne raty za dany pojazd. Na rynku dostępne są najróżniejsze opcje – z wkładem własnym lub bez, z różną wysokością rat czy finalną kwotą wykupu. Tak, kwotą wykupu. W leasingu na koniec umowy mamy możliwość wykupu użytkowanego przez nas pojazdu i stania się jego pełnoprawnym właścicielem. Oczywiście nie jest to przymus, lecz w większości przypadków jest to korzystne.

Na koniec zostawiłem najem długoterminowy. Nie bez powodu, gdyż uważam to za najmniej korzystne rozwiązanie. Z prostego powodu – wynajmujemy samochód, którego właścicielem nigdy nie będziemy. Tak samo jak w przypadku leasingu możemy podpisać umowę z wkładem własnym przy jej zawarciu lub bez niego. Abstrahując już od faktu, że nie rozumiem nazywania wkładem własnym wpłaty na subskrypcję produktu. Jednak do brzegu. Wygląda to tak, że wykładamy na stół pewną gotówkę (lub nie, ale mamy wtedy wyższe raty miesięczne), płacimy miesiąc w miesiąc, jakby nie patrzeć, wysokie raty, a finalnie auto oddajemy firmie użyczającej. Tak, ktoś może powiedzieć, że przecież oferowane są już opcje wykupu aut po najmie. Aczkolwiek nie ma to żadnego sensu, gdyż cena wykupu jest wartością rynkową. Także zamiast bawić się w cały ten najem, moglibyśmy od razu kupić samochód na rynku wtórnym.

 

Najem długoterminowy

 

Limity kilometrów

Limity kilometrów, a więc coś, co dla mnie jako użytkownika prywatnego auta wydaje się totalną abstrakcją. Niestety jest to domena najmu długoterminowego, a często też i leasingu. Polega to na tym, że kalkulacja naszej raty subskrypcji pojazdu jest oparta na zadeklarowanym przebiegu rocznym. Najczęściej są to wartości od 10 000 do 40 000 km, a różnice w opłatach są znaczące. Zależy to oczywiście od klasy auta i innych parametrów naszej umowy, jednak każde 10 000 kilometrów w skali roku to około 200 złotych wyższa rata (zaznaczam, że to orientacyjna kwota).

Oczywiście to nie jest tak, że auto nagle po takim przebiegu stanie i nie będzie dalej jechać. Jednak po przekroczeniu limitu każdy kilometr (tak, każdy) kosztuje średnio 50-55 groszy. Tak więc, jeśli się zagalopujemy i przejedziemy w danym roku więcej kilometrów niż zadeklarowaliśmy, to zapłacimy dodatkowo +/- 500 zł za każde 1000 km.

Natknąłem się także na informacje, że w przypadku najmu długoterminowego możemy rozliczać się z wynajmującym z każdego kilometra bez deklaracji przebiegu. Jednak osobiście nie znalazłem takiej oferty w żadnej z najpopularniejszych firm oferujących takie usługi, więc ciężko mi się w tej kwestii wypowiedzieć.

Oczywiście z punktu widzenia firmy wynajmującej auta jest to zabezpieczenie się przed nadmiernym zużywaniem podzespołów, a co za tym idzie kosztami napraw. Jednak z punktu widzenia konsumenta jest to, lekko mówiąc, paranoja.

 

W najmie nic mnie nie interesuje – po prostu cieszę się jazdą wymarzonym samochodem!

Bardzo częstym argumentem zwolenników najmu długoterminowego jest fakt, że dostajemy kompleksową obsługą od zakupu ubezpieczeń, przez sezonową wymianę opon, aż po regularne serwisowanie. Dzięki temu nie musimy się niczym martwić i po prostu użytkujemy auto mając z tyłu głowy, że wszelkie naprawy i problemy zostaną rozwiązane przez serwis. 

Jednak nie ma nic za darmo. Usługodawcy oferują najróżniejsze pakiety, przez które zwiększa się nasza miesięczna rata najmu. Zazwyczaj sam podstawowy serwis auta mamy w cenie, gdzie wliczone są chociażby regularne wymiany oleju (oczywiście longlife, co 30.000 km…:), naprawy eksploatacyjne czy te mniej przewidywalne. Jest to jak najbardziej spoko, chociaż bądźmy szczerzy, w stosunkowo nowych autach niewiele może się zepsuć. A przynajmniej nie powinno. 

Pokrewnym elementem są opony. W tym przypadku oferowane są sezonowe wymiany opon wraz z samym ogumieniem oraz ich przechowanie. Też niby fajnie, ale mniej fajne są wysokości rat z takim pakietem. Popularni usługodawcy doliczają sobie średnio 150-200 złotych do miesięcznej raty. W skali roku robi się to już 1800-2400 zł, a przy najmie przez przykładowo 36 miesięcy mamy już do czynienia z kwotami rzędu 5400-7200 zł. W takim budżecie możemy bez problemu kupić opony, nawet marek premium i sami zadbać o ich wymianę. A jeśli w ogóle jeździmy w płaskim terenie w centrum Polski to wystarczy nam wielosezon i oszczędność jest jeszcze bardziej znacząca. 

Podobnie sytuacja wygląda w kontekście ubezpieczenia. Firma wynajmująca auto oczywiście zapewnia OC, AC czy NNW, lecz nie za darmo. 🙂Żeby czuć się w pełni bezpiecznym także musimy doliczyć do swojej raty kolejne 150-200 zł. Tym samym całkowity koszt miesięczny przestaje być już tak atrakcyjny jak w podstawowych ofertach. 

 

 

 

Najem długoterminowy, a wyjazdy zagraniczne

Mając swoje prywatne auto, po prostu do niego wsiadamy i jedziemy, gdzie chcemy. No dobrze, jadąc za granicę, robimy jeszcze mały research co do obowiązujących w danym kraju przepisów. W przypadku najmu nie jest to takie oczywiste. Bardzo często, żeby w ogóle przekroczyć granicę naszego pięknego kraju, musimy mieć zgodę firmy wynajmującej nam samochód. Nierzadko też wiąże się to z dodatkową opłatą.

Dodatkowo firmy oferujące tego typu usługi wymagają od kierowców wieku co najmniej 21 lat i posiadania prawa jazdy od minimum 3 lat. To akurat jest zrozumiałe w przypadku powierzenia komuś ruchomości o wartości kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych.

 

Udostępnianie auta osobom trzecim

Tutaj spotykamy się z kolejnym ograniczeniem. Co do zasady, najem długoterminowy oferuje pojazd jednemu kierowcy. Jeśli chcemy to rozszerzyć i np. wpisać żonę na listę kierowców, musimy oczywiście dodatkowo zapłacić. Generalnie w codziennym użytkowaniu nie jest to możliwe do zweryfikowania, jednak problem pojawia się w momencie, chociażby kolizji (nawet nie z naszej winy).

Inaczej sprawa ma się w przypadku przedsiębiorców. Oczywistym jest, że auta wynajmowane przez firmę najczęściej użytkowane są przez jej pracowników do wyjazdów służbowych. Tym samym umowy zawierane z wypożyczalnią w imieniu firmy najczęściej nie mają ograniczeń co do osób kierujących pojazdem.

 

Przewóz zwierząt

Transport naszych futrzastych przyjaciół w wynajętym aucie też, wbrew pozorom, nie jest sprawą oczywistą. Oczywiście zależy to od wypożyczalni, lecz część z nich zabrania przewozu zwierząt. Pal licho, jeśli jest to małe zwierzę domowe, które zabieramy w transporterze, ale w przypadku większego psa może być już większy problem. I tutaj znowu – jeśli nic się nie stanie i zwierzę nie narobi żadnych szkód w aucie, to szansa, że ktoś się tego dopatrzy, jest bardzo znikoma. Problem pojawia się w momencie wystąpienia szkód, chociażby na tapicerce czy innych elementach wnętrza auta.

Reasumując, jeśli ktoś chce korzystać z najmu długoterminowego w 100% zgodnie z umową, to może to być kolejne ograniczenie dla nas jako kierowców.

 

Pies w samochodzie

 

 

Najem długoterminowy, a zdolność kredytowa 

Jeśli decydujemy się na najem długoterminowy jako osoby prywatne to pewnym plusem może być fakt, że rata za auto nie jest traktowana jako kredyt i nie wpływa na zdolność kredytową. Ma to znaczenie jeśli zapatrujemy się na np. kredyt hipoteczny pod zakup nieruchomości. 

Mimo wszystko uważałbym z tym, gdyż jeśli chcemy zaciągnąć pożyczkę w banku, w którym mamy konto osobiste to i tak leżymy. Osoba weryfikująca będzie miała wgląd do wszystkich naszych transakcji, a regularne płatności za raty najmu na pewno nie umkną jej uwadze. 

 

Robienie kosztów podczas prowadzenia firmy

To jeden z moich ulubionych argumentów zwolenników najmu długoterminowego. Robienie sobie problemów, żeby potem je rozwiązywać, brzmi jak inspiracja od polityków. 🙂

Faktycznie, jeśli zwiększymy koszty w firmie, to finalnie zapłacimy niższe podatki i generalnie będzie się to opłacać. Co z tego, jeśli na barki dorzucamy sobie miesięczne zobowiązanie w postaci nawet kilku tysięcy złotych (bo przecież muszę jeździć najnowszym BMW, nie będę wyglądał jak biedak!). Koniec końców, odejmujemy sobie miesiąc w miesiąc horrendalne kwoty za najem, żeby na koniec móc z dumą powiedzieć, że robimy koszty w firmie i wychodzi nam to korzystnie podatkowo. Logika godna Nagrody Darwina.

 

Wyposażenie aut

Ten kontrargument może nie jest już do końca aktualny, jednak postanowiłem o nim wspomnieć. Wyobraźmy sobie, że prowadzimy firmę zajmującą się wynajmem długoterminowym. Chcemy mieć bogatą ofertę i dużą ilość aut dostępnych od ręki. Czysto hipotetycznie przyjmijmy, że najchętniej wynajmowanym autem jest Volkswagen Passat (w końcu Polakami jesteśmy!). No i dogadujemy się z dealerem VW na zakup 50 Passatów. Żeby dostać korzystną ofertę, raczej nie kombinujemy i bierzemy podstawowe wersje wyposażenia. Dzięki temu możemy liczyć na zniżkę przy ich zakupie, logiczne.

Przejdźmy jednak do perspektywy klienta. Marzy mi się ten Passat w 1.9 TDI, ale chciałbym mieć w nim średniej klasy wyposażenie, bez super bajerów, ale też nie podstawową bieda wersję. I tu pojawia się problem, wynajmujący ma tylko wersję Basic albo Business, nic pomiędzy. A to dlatego, że biorąc auta od dealera, miał zniżkę za wzięcie większej ilości w określonym wyposażeniu.

Tak jak wspomniałem, na rynku jest już obecnie dużo większy wybór pod tym względem niż jeszcze parę lat temu. Jednak nadal nie możemy skonfigurować auta tak, jak możemy zrobić to w salonie czy szukając go na rynku wtórnym.

 

Zwrot auta po najmie długoterminowym

I tutaj dla mnie po raz kolejny pies pogrzebany. Wiadomo jakie ludzie mają poszanowanie cudzej własności. Regularne rysy na aucie, obicie od drzwi i tego typu efekty specjalne już niespecjalnie robią na kimś wrażenie. A zwłaszcza, jak parkujemy nasz samochód na publicznym parkingu pod blokiem. O ile są to powierzchowne uszkodzenia, bez naruszenia warstwy antykorozyjnej to generalnie wszystko spoko. Problem pojawia się w momencie większych szkód. Zresztą to samo tyczy się wnętrza auta. 

Jeśli rzeczoznawca firmy wynajmującej uzna, że uszkodzenia wykraczają poza zakres normalnej eksploatacji to mamy spory problem i prawdopodobne obciążenia. Jak zawsze jest to oczywiście subiektywna opinia i zależy na kogo trafimy. Mimo to, jak ja mam się cały okres najmu stresować każdą większą rysą czy zadrapaniem – nie dzięki. 

 

 

Szkoda parkingowa

 

 

A więc warto korzystać z najmu długoterminowego?

Nie. Każdy, kto uważa inaczej, powinien nauczyć się korzystać z kalkulatora. Może to brzmi brutalnie i ignorancko, ale niestety taka jest prawda. Najem nie ma praktycznie żadnych zalet w porównaniu do innych form finansowania samochodów. Jak mantrę będę powtarzał, że podstawowym argumentem przeciw jest fakt, że nigdy właścicielem takiego auta nie będziemy.

Do tego dochodzą ograniczenia w postaci chociażby limitu kilometrów. No co, zdecyduję, że wybieramy się z rodziną na objazdówkę do Włoch, ale braknie mi kilometrów wg. umowy i będę musiał dodatkowo zapłacić? Nieśmieszny żart. A nie, wybacz, w ogóle do Włoch nie pojadę, bo procedura pozwalająca przekroczyć granicę mnie już do tego zniechęci.

Pies mi się pochoruję i do weta będę musiał brać ubera, bo zgodnie z umową najmu nie będę mógł go po prostu wsadzić do auta i zapewnić potrzebnej pomocy.

Ktoś mnie puknie na parkingu Lidla i ucieknie, a ja będę musiał się głowić, jak to naprawić. W sumie będę mógł skorzystać z AC, ale wtedy będę bez auta pewnie z tydzień. No chyba, że dostanę auto zastępcze, za które zapłacę w miesięcznej racie najmu.

Nigdy nie zrozumiem mentalności zastaw się a postaw się. A w chwili obecnej konsumpcjonizm wszedł na już jakiś totalnie kosmiczny poziom. Jak mnie na coś nie stać, to po prostu tego nie kupuję. Nie mam kasy na dwuletniego Mercedesa, to kupuję 10-letnią Skodę. Czy to naprawdę taki wstyd jeździć starszym autem? Okej, naprawy mogą czasem trochę kosztować, jednak to wciąż mniej niż płacić za najem. 

Dodaj komentarz