Szukanie pracy na morzu
Szukanie pierwszej pracy na morzu z mojej perspektywy, jako absolwenta Akademii Morskiej w Szczecinie było nie lada wyzwaniem, które przyniosło mi naprawdę sporo stresu. Ogromna liczba chętnych poszukujących praktyki na statkach w tym samym czasie potrafi budować bardzo dużą konkurencję. Uczelnie morskie się tym jednak kompletnie nie przejmują – to Twoim zadaniem jest znalezienie stażu, inaczej nie skończysz studiów 🙂
Na kierunkach takich jak Transport Morski mamy 2 semestry wolne, podczas których musimy załatwić sobie przynajmniej 4 miesiące praktyki (uczelnia zapewnia 2 miesiące podczas cyklu nauki, a łączna liczba 6 jest potrzebna do skończenia studiów). Na tzw. małych specjalnościach (pozostałe kierunki kształcenia na na wydziale nawigacyjnym AM w Szczecinie) mamy już tylko jeden semestr na praktykę, co w ogóle utrudnia zadanie.
Zadbaj o odpowiednie certyfikaty
Jeszcze zanim zaczniesz właściwe poszukiwania, upewnij się że posiadasz wszystkie certyfikaty wymagane na dany typ statku. Totalna podstawa dla załogi pokładowej to:
- Zintegrowany certyfikat bezpieczeństwa, w skład którego zawierają się szkolenia z zakresu:
- Bezpieczeństwa własnego i odpowiedzialności wspólnej,
- Indywidualnych technik ratunkowych,
- Elementarnej pomocy medycznej,
- Ochrony przeciwpożarowej – poziom podstawowy.
- Certyfikat przeszkolenia z zakresu problematyki ochrony statku,
- Certyfikat przeszkolenia dla członków załóg z przydzielonymi obowiązkami z zakresu ochrony.
Dodatkowo, jeśli jesteśmy zainteresowani pracą na statkach mokrych, to należy pamiętać o kursach bez których nikt nie wpuści nas na tego typu jednostkę, a więc:
- Przeszkolenie z tematyki zbiornikowców do przewozu gazów skroplonych – poziom podstawowy,
- Przeszkolenie z tematyki zbiornikowców do przewozu produktów naftowych oraz chemikaliów – poziom podstawowy.
Ponadto polecam zadbać o certyfikat potwierdzający nasz poziom języka angielskiego, a więc Marlins wraz z ustnym TOSE (ang. Test Of Spoken English). Może to nie jest jakiś mus, ale lepsi armatorzy raczej dbają o to, żeby ich załogi komunikowały się na dobrym poziomie w języku angielski. Wtedy właśnie mogą nas poprosić o ww. świadectwo.
Ostatnim przeszkoleniem jakie przychodzi mi do głowy jest HAZMAT (ang. HAZardous MATerials), który obejmuje problematykę przewozu ładunków niebezpiecznych na statkach. Tego wymaga się bardziej od stanowisk typu OS/AB i wyżej. Aczkolwiek pamiętam, że ja jadąc za kadeta na pierwszy kontrakt na kontenerowcu musiałem taki certyfikat posiadać.
Na koniec wspomnę o takich oczywistościach jaki książeczka żeglarska, czy świadectwo zdrowia. To drugie różne agencje mogą wymagać na różnych drukach (np. duńskie, norweskie itd.), lecz nie ma co sobie tym na początku zawracać głowy. Musimy posiadać międzynarodowe świadectwo, a jeśli ktoś będzie potrzebował od Nas czegoś więcej, to wyrobimy to w zasadzie od ręki. To samo tyczy się różnych obcych CoC (ang. Certificate of Competency), książeczek żeglarskich, wiz i można by tak długo wymieniać. Na własną rękę raczej nikt tego nie robi, to już w gestii armatora żeby zorganizować tego typu papiery na dany statek.
Koszt wyrobienia wszystkich ww. podstawowych dokumentów nie jest jakoś porażająco wysoki. A jeśli jesteśmy studentami uczelni morskiej czy uczniami Technikum Morskiego to instytucje te zapewniają nam większość przeszkoleń za darmo. Z kolei posiadanie takiego zestawu pozwala uniknąć potencjalnych komplikacji podczas składania aplikacji do różnych firm. Jest to inwestycja, która na pewno niemalże od razu się zwróci.
Stwórz aplikację
Wiele agencji oraz armatorów posiada swoje druki/formatki aplikacji, aczkolwiek polecam również zrobienie ogólnej, anglojęzycznej aplikacji. Będziemy ją rozsyłać po tych miejscach, które nie wymagają swojego wzoru. W internecie znajdziesz masę plików identyfikowanych jako aplikacje morskie. Nie musi to być jakieś nie wiadomo jak odstawione CV, ważne żeby zawierało wszystkie istotne informację o Nas, o tym jakie posiadamy uprawnienia, dokumenty podróży itd. Do tego artykułu zamieszczę również wzór z którego sam korzystałem latami.
Agencje crewingowe
Pierwszym, żmudnym krokiem jaki polecam podjąć jest pokazanie się w agencjach crewingowych. W końcu skądś ci ludzie muszą wiedzieć, że istniejemy i poszukujemy pracy na morzu. Jest to bardzo monotonna i niewdzięczna praca. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jak już wcześniej wspomniałem, większość agencji posiada swoje druki do aplikacji. Do tego część z nich zaprosi nas na swoje wewnętrzne testy – dotyczące angielskiego czy wiedzy zawodowej wymaganej na dane stanowisko. Same aplikacje w większości przypadków możemy składać drogą mailową, albo przez dedykowane temu systemy danych firm.
Jednakże samo złożenie aplikacji jeszcze niewiele nam daje. Musimy na bieżąco monitorować oferty pracy wystawiane przez daną agencję. Do tego trzeba dzwonić, chodzić, pytać o dostępne wakaty. Bywa to naprawdę frustrujące, lecz właśnie w taki sposób większość młodych adeptów sztuki zaczyna pracę na morzu. No i też nie oszukujmy się, musimy mieć sporo szczęścia z racji tego, że konkurencja na rynku, zwłaszcza na niższych stanowiskach, jest bardzo duża.
Portal morski
Portal morski (https://portalmorski.pl) jest witryną branżową, lecz to co tutaj dla nas istotne znajduje się w zakładce Crewing. Jest to najbardziej popularna strona, na której publikowane są oferty pracy na morzu. Niestety nie jest ona darmowa, koszt dostępu na 2 tygodnie to 19,99zł, na 3 miesiące 49,99zł, a na rok 90,00zł. Mimo to uważam dostęp do portalu za must have, jeśli dopiero zaczynamy swoją karierę na morzu i szukamy pierwszych wakatów. Witryna jest bardzo przyjazna użytkownikowi, oferty pracy można posegregować wg. stanowisk i działów. Nie skłamię, jeśli powiem że podczas szukania pierwszego kontraktu kadeckiego trzeba ustawić Portal Morski jako stronę główną. Zwłaszcza na niższych stanowiskach w hierarchii morskiej napływ kandydatów do agencji jest bardzo duży. Z racji niezbyt wygórowanych wymagań, zazwyczaj obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy.
Linked In
Adopcja tego portalu w branży morskiej w ostatnich latach jest naprawdę ogromna. Niegdyś kojarzony tylko i wyłącznie z socialem dla HR’owców i handlowców, teraz jest ogromnym medium wiedzy i ofert pracy również dla marynarzy. Co prawda, dominuje tutaj sektor Offshore, aczkolwiek idzie znaleźć perełki również w handlówce.
To od czego musimy zacząć na LI jest na pewno nasz profil. Porównałbym go do klasycznej aplikacji morskiej. Postaraj się dodać tutaj swoje dotychczasowe wykształcenie morskie (morskie, nikogo nie interesuje gimnazjum kończone w 2008 roku :), swoje certyfikaty, wizy, języki jakie znasz. Warto też zamieścić informację od kiedy jesteśmy gotowi zaokrętować. No i oczywiście nie zapomnij o jakimś normalnym zdjęciu profilowym. Nie mówię o sesji biznesowej w garniturze, ale normalnej, uśmiechniętej fotce.
I w tym przypadku samo stworzenie profilu nic nam nie da. Musimy budować sieć kontaktów. Linked In nie jest portalem na którym do sieci dodaje się tylko osoby które się zna. Jak sama nazwa mówi, chodzi tutaj o budowanie siatki kontaktów biznesowych. W naszym przypadku musimy się skupić na ludziach z agencji crewingowych, przedstawicielach armatorów itd. Jak już dodasz kilkanaście-kilkadziesiąt osób do znajomych, to algorytm sam będzie Ci podsuwał osoby zajmujące się branżą morską. No i ważna uwaga, nie skupiaj się tylko na Polakach. Oczywiście Crew Managerzy z Indii, Lesotho Czy Wybrzeża Kości Słoniowej raczej nie są Twoim targetem. Z kolei Europejczycy już jak najbardziej tak.
Po zbudowaniu konkretnej sieci kontaktów na LI, będziemy mogli scrollować tablicę tak samo jak w przypadku Facebooka czy Instagrama. Z tym, że na tej tablicy będą pojawiać się oferty pracy. Jeśli wyświetli Ci się coś interesującego, nie bój się skomentować że jesteś zainteresowany, albo i napisać bezpośrednio wiadomość prywatną do danej osoby.
Linked In to naprawdę potężne narzędzie do szukania pracy na morzu i duża rzesza moich znajomych tylko i wyłącznie tam szuka złotych strzałów. Z czystym sumieniem mogę ten portal polecić nawet początkującym.
Pozostałe rozwiązania warte uwagi
Oprócz wyżej wymienionych opcji można zawsze próbować swoich sił na zagranicznych portalach z ofertami pracy na morzu. Mogę tutaj polecić jedynie stronę Maritime Union z racji tego, że znam ludzi, którzy jeździli za ich pośrednictwem, a nie chcę podsuwać tutaj niesprawdzonych pomysłów. Jednakże na zagranicznych stronach bardzo często publikowane są oferty kierowane do chociażby Hindusów czy Filipińczyków za bardzo niskie jak na nasze warunki stawki. No i pojawia się też sporo scamu i wyłudzeń danych na co też musimy uważać. Mimo to, na samym początku przygody warto próbować swoich sił na wszystkich dostępnych środkach przekazu. Jeśli już podłapiemy 1-2 kontrakty będzie nam zdecydowanie łatwiej.
Nie należy też zapominać o sile Facebooka. Niekoniecznie mówię tutaj o obserwowaniu profili agencji/armatorów, gdyż tam oferty zazwyczaj są powielane – najpierw lądują na Portalu Morskim, a gdy nikogo nie mogą znaleźć to leci post na FB. Bardziej Twoją uwagę powinny przykuć grupy branżowe, tam ludzie często szukają zmienników, polecają dane firmy czy oferty pracy.
Podsumowanie
Jak starałem się przekazać w tym artykule, na samym początku kariery musimy być dosłownie wszędzie. Szukać punktu zaczepienia gdzie się tylko da. Jest to oczywiście męczące i deprymujące, ale niestety jeśli nie mamy znajomości, które pozwolą nam się gdzieś wkręcić, to tak to wygląda. Każdy z nas to przechodził i mało kto miło to wspomina.
Szukając pracy też musimy być oczywiście czujni, jak wcześniej wspomniałem pojawia się szereg oszustów. Dlatego też dokładnie czytajmy oferty, przed podpisaniem kontraktu weryfikujmy jego zapiski i warunki. Pamiętaj, lepiej siedzieć w domu, aniżeli zostać oszukanym na pieniądze czy też zostać uziemiony na długie miesiące w miejscu w którym nie chcemy być.
To tyle z mojej strony, mogę teraz jedynie życzyć powodzenia w szukaniu swoich pierwszych kontraktów 😊
A no i poniżej znajduje się link do obiecanej formy blank aplikacji 😊