Baltic Pipe – wtopa czy ratunek dla Polski?

Baltic Pipe – wtopa czy ratunek dla Polski?

Polacy z coraz większym przerażeniem patrzą na rosnące ceny energii. Wszystko dramatycznie drożeje, czy to węgiel, ropa naftowa czy właśnie gaz ziemny. Głównym jego zastosowaniem w Polsce jest ogrzewanie gospodarstw domowych i przemysłowych. Ponadto wykorzystywany jest przy produkcji energii elektrycznej czy w postaci ciekłej (LPG) jako paliwo do silników spalinowych. Zapotrzebowanie na gaz rośnie, a jest to spowodowane głównie zieloną polityką Unii Europejskiej. Emituje on dużo mniej szkodliwych dla atmosfery związków, co stawia go w korzystnym położeniu względem chociażby węgla czy ropy naftowej.

 

Geneza Baltic Pipe

Idea zbudowania gazociągu pozwalającego ominąć Rosję powstała już w 1991 roku. Niestety w latach 90 do władzy doszło SLD wraz z PSL i projekt ten został porzucony. A został porzucony na rzecz budowy systemu pozwalającego czerpać gaz z północnych regionów ówczesnego ZSRR – Półwyspu Jamalskiego. I tym samym uzależniliśmy się od Rosjan kontraktami na surowiec z Gazpromu aż do końca 2022 roku. 

Dodatkowo warto zaznaczyć, że zdecydowanie za gaz przepłacaliśmy. W porównaniu chociażby do Niemiec musieliśmy wydać około 30% więcej gotówki za taką samą ilość błękitnego paliwa. Jest to tłumaczone faktem dostępności surowca w obydwu państwach. Zasoby u nas w kraju są dość małe, gdyż rocznie jesteśmy w stanie wydobyć około 3,5-4 mld m³ gazu. Stawia nas to pod ścianą i zmusza do importu od bogatszych w złoża krajów. 

Temat Baltic Pipe powrócił na dobre w momencie przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w roku 2015. Byliśmy już wtedy po konfliktach w Gruzji (2008 r.) oraz na Krymie (2014 r.) i rządzący w końcu zdali sobie sprawę, że uzależnienie surowcowe od państwa takiego jak Rosja nie jest najlepszym pomysłem. Ponadto monopol na gaz ze strony naszego wschodniego sąsiada bardzo mocno wpływał na jego ceny, gdyż nie było innego poważnego gracza, który mógłby rosjanom zagrozić. 

Nie jest też tajemnicą, że część gazu ziemnego Polska nabywa z zachodu, gdzie doprowadzony jest owiany złą sławą Nord Stream. Jednak pośrednictwo chociażby Niemiec znacznie winduje stawki na giełdach w górę. Przez co oczywiście znowu przepłacamy. 

 

Przebieg Baltic Pipe

Za pośrednictwem Baltic Pipe do Polski ma spływać gaz z norweskich złóż położonych na Morzu Północnym. Jednak nie bezpośrednio, gazociąg został podłączony do istniejącego już Europipe II łączącego Norwegię z niemieckim Dormun. 

 

Baltic Pipe

Przebieg Baltic Pipe

Źródło: baltic-pipe.eu

 

Cały ten projekt mający zapewnić bezpieczeństwo gazowe Polski został podzielony na kilka etapów. Pierwszym z nich jest rurociąg na dnie Morza Północnego o długości około 105 kilometrów.  Następnie prowadzi on przez duńskie terytorium, gdzie częściowo wykorzystane zostały istniejące już sieci przesyłowe. Dodatkowo w Danii powstała tłocznia gazu znajdująca się na wyspie Zelandia. 

Kolejnym etapem jest rurociąg na Bałtyku, który został tak poprowadzony, aby ominąć wyłączną strefę ekonomiczną Niemiec. Częściowo przebiega on jedynie przez wody szwedzkie, lecz większość systemu jest tylko i wyłącznie pod jurysdykcją Polski i Danii. Długość tego etapu to około 275 kilometrów. 

 

Baltic Pipe

Przebieg gazociągu na Bałtyku

Źródło: baltic-pipe.eu

 

Na nasze ziemie Baltic Pipe wychodzi w rejonie Pogorzelicy i Niechorza. Polski system przesyłowy również musiał zostać rozbudowany, lecz wykorzystano także sporą część istniejących już gazociągów. W skład inwestycji wchodzą 3 tłocznie gazu oraz 230-280 kilometrów sieci przesyłowych. 

 

Wykonawcy Baltic Pipe

W budowę Baltic Pipe zaangażowana była Polska oraz Dania. I to właśnie inwestorzy z tych dwóch krajów podjęli się realizacji projektu. Z naszej strony była to firma Gaz-System, z kolei duński etap był finansowany przez firmę Energinet. Podział obowiązków był dość prosty – Duńczycy zajmują się odcinkiem Europipe II – Bałtyk, z kolei Polacy Bałtyk – Polska. 

Z naszej strony wszystkie terminy realizacji Baltic Pipe zostały dopięte. Jednak tak kolorowo nie było u partnerów. W czerwcu 2021 roku tamtejsze organy cofnęły część zezwoleń środowiskowych potrzebnych do budowy. Tym sposobem Duńczycy nie zdążyli na oficjalne otwarcie i przez jakiś czas muszą korzystać z innych rodzimych gazociągów do przesyłu gazu. Według oficjalnych informacji Energinetu stan ten ma potrwać około 2 miesiące. Jak jednak będzie w praktyce – czas pokaże. 

 

Koszt budowy Baltic Pipe

Całkowity koszt inwestycji jest szacowany na mniej więcej 1,6 mld euro. Z czego Gaz-System wyłożył 784 mln euro, a duński Energinet 821 mln euro. Co ważne, Unia Europejska uznała projekt Baltic Pipe za strategiczny dla wspólnoty, dzięki czemu możliwe było dofinansowanie w wysokości 266 mln euro. Głównym beneficjentem dotacji był Gaz-System, który przyjął aż 245 mln euro, czyli 92% całej przyznanej kwoty. 

 

Przepustowość Baltic Pipe oraz zapotrzebowanie Polski

Z informacji dostępnych na oficjalnej stronie projektu możemy dowiedzieć się, że za pośrednictwem gazociągu możliwy będzie transport 10 mld m³ błękitnego paliwa do Polski. Z kolei Duńczycy otrzymają do 3 mld m³ surowca rocznie. O ile skandynawowie będą w stanie zaspokoić swoje potrzeby, gdyż ich roczne zużycie waha się w granicach 2,5-3 mld m³, o tyle Polacy nie mogę spać spokojnie.

Według danych PGNiG w 2010 roku zużyliśmy mniej więcej 15 mld m³ gazu, z kolei 10 lat później było to już 20 mld m³. A według prognoz przez najbliższą dekadę możemy zbliżyć się nawet do wartości oscylującej w granicach 30 mld m³. Przy przepustowości Baltic Pipe na poziomie 10 mld m³ i rocznym wydobyciu nawet 4 mld m³ nie trudno policzyć, że gazu może nam nie wystarczyć. I to oczywiście zakładamy najbardziej optymistyczny scenariusz, że faktycznie te 10 mld m³ gazu będzie do nas rocznie płynąć. W praktyce będzie to prawie na pewno mniej. 

 

Gazociągi w Polsce

Przebieg gazociągów w Polsce

Źródło: gaz-system.pl

 

 

Ratunkiem może być jednak terminal LNG w Świnoujściu. Obecnie trwa jego przebudowa i po zakończeniu prac możemy liczyć na zwiększenie jego mocy do 7,5 mld m³ gazu. Na ten moment największe ilości surowca przypływają do nas z Kataru oraz Stanów Zjednoczonych. Dokładne ilości surowca oczywiście zależą od kontraktów. A co ważne, jest to paliwo LNG, więc w formie upłynnionej. Po przeprowadzeniu regazyfikacji, a więc transformacji gazu w stan lotny jego objętość zwiększa się około 600-krotnie. 

 

Kontrakty na import gazu przez Baltic Pipe

Listę firm, które zakontraktowały import gazu do kraju rozpoczyna oczywiście PGNiG. I to samo PGNiG tę listę zamyka. Tak, to jedyna firma, która będzie korzystać na Baltic Pipe. Wchłonięty przez Orlen gigant wykupił import około 8 mld m³ paliwa rocznie. Co ważne, nie będzie to tylko i wyłącznie gaz kupowany bezpośrednio od wydobywców z Norwegii, ale też z rynku wtórnego czy giełdy. Jest to o tyle istotne, że cena surowca może być naprawdę wysoka. Jednak, jak to w Polsce, dokładne kwoty nie zostały podane do informacji publicznej. 

 

Wbrew powszechnej krytyce na pewno gazociąg stał pusty nie będzie. Na pewno też wspomoże sytuację gazową Polski. Jest całkiem spora szansa, że będziemy w stanie zaspokoić połowę popytu błękitnego paliwa dzięki Baltic Pipe. A to już bardzo duży krok w kierunku uniezależnienia się od Rosji. Inną kwestią są ceny tego surowca –  na pewno nie będzie taniej niż w przypadku sprowadzania go z Jamału. A to przełoży się na rachunki w gospodarstwach domowych, czy przedsiębiorstwach korzystających z gazu ziemnego. 

Jeszcze jedną kwestią, którą należy wziąć pod uwagę jest monopol PGNiG/Orlenu jeśli chodzi o gaz w Polsce. Widzimy po stacjach paliw do czego takie sytuacje prowadzą i jakie marże potrafią być narzucane końcowym odbiorcom. Obyśmy tak samo nie skończyli i z tym źródłem energii…

 

Oczywiście zachęcam do przemyśleń i konstruktywnej dyskusji.


Miłego 🙂

 

Dodaj komentarz